Forum klubowe

Bistrom - popraw mnie proszę jeśli się mylę - czy Ty naprawdę próbujesz mnie wyprowadzić z równowagi? Ja słowo,a Ty dwa?

A wracając do tematu - film historyczny - w sumie dla mnie takim filmem jest tylko ten,który miałby na początku taką notę - "oparty na faktach".
A reszta filmów - ma po prostu wsnute w siebie jakiś fragment historii i tyle w temacie jeśli chodzi o mnie.

Tak? A jeżeli masz np. film w którym mowa, że zbrodni Katyńskiej dokonali naziści a komuniści ją odkryli i zidentyfikowali winowajce?
Historii nigdy ale to nigdy nie można przeinaczać, nawet jeżeli jest bolesna i nieprzyjemna. Można ją inaczej interpretować ale nie można jej negować. Wspominać o jednym a o drugim już nie, a gdzie kontekst? A film to najgorsza propaganda ponieważ wyrabia zdania widza który nie siedzi w temacie i często pogłębia jakieś stereotypy i wywołuje agresje.
Film powinien mieć napisane, że jest swobodną interpretacją i dopiero wtedy wiadomo czego można się spodziewać i nie wkur***ać się na seansie. Jeżeli ma metkę "film historyczny" bez "oparty na faktach" to już jest wolna amerykanka i można zrobić wszystko. Dopowiedzieć jedno słowo za dużo, zmienić kontekst, pominąć coś itp.

Miło mi,że do swojej wypowiedzi wprowadziłeś cenzurę,bo już mi uszy puchną od tych typowo męskich wypowiedzi...
Wszystko rozumiem,ale wiesz co - zachowujesz się tak - jakby wszyscy i wszędzie byli winni tego,że było i jest źle. Rozumiem o co Ci chodzi,ale tego się nie da zmienić - to tak jakbyś chciał walczyć z wiatrakami.Czytałam kiedyś książkę - na faktach(tytuł w klubie obok)- bardzo poruszającą - wywarła na mnie niezapomniane wrażenia - to losy pewnej Amerykanki.Potem miałam okazję obejrzeć film i wiesz co - normalnie szczęka mi opadła,bo nie dość,że historia ta została przedstawiona bardzo pobieżnie - to jeszcze na domiar złego - zupełnie inaczej niż w książce.Dlatego też wolę książki nad filmy,choć filmy też bardzo lubię.Mimo mego niesmaku po tamtym filmie - nie robię zamieszania w okół wszystkich innych filmów,choć dobrze wiem,że to w sumie można by rzec - są dwie różne historię.Prawda jest taka - na papier przelejesz uczucia - na taśmie ich jednak nie utrwalisz.Wiem co zaraz mi powiesz - nikt nie powinien oszukiwać względem historii - owszem - tak - ale z drugiej też strony - prawdziwą historię znają tylko jej uczestnicy - a to co zostało spisane - też może mijać się z prawdą.Przecież często jest tak,że do danego wydarzenia - podawane są różne wersje...

Ależ tu stare wypowiedzi. czy nikt nie lubi rozmawiać o kinie i filmach Nie twierdzę ,Ze wypowiedzi są nieaktualne , ale tylko odległe w czasie.
Co myślicie o CZARNYM ŁABĘDZIU np?

Widziałam "Black Swan",podobał mi się,ale fajerwerków nie było.No i jak jak dla mnie nie jest to oscarowa rola..
Ostatnio widziałam "Jak zostać królem" z Colinem Firthem.Piękny film o przyjaźni,pokonywaniu własnych słabości i o wierze w siebie.Polecam
A jutro wybieram się na "Oczy Julii" hiszpański horror,ostatnio to najczęściej oglądając tą kinematografię odczuwam gęsią skórkę siedząc w kinowym fotelu

Zamiast Czarnego Łabędzia wolę już oglądać PTAKI - to przynajmniej jest klasyk,a nie takie - wolę nie kończyć...

Kaja,jak dla mnie dziś te filmy z dreszczykiem są nieco naciągane.Moją taką perełką jest MGŁA,ale ta druga wersja.Podobał mi się też KOLEKCJONER i KOLEKCJONER KOŚCI,a tak?
To mimo wszystko wolę książki,ale muszę zmienić klub,aby sobie pogadać na ten temat

Ja też wolę książki,wtedy dopiero wyobraźnia działa a hiszpańskie horrory nie są wcale naciągane,oglądnij chociaż "Labirynt Fauna"..

Nie mówię,że hiszpańskie są naciągane,lecz ogólnie horrory...Czasem życie potrafi być bardziej okrutniejsze niż film - tak prawda...

no ,tak zycie jest takie,że film w odniesieniu do zycia ,to mały pikuś
A Black swan,nie był zły!chociaż ja zdecydowanie wole jeg Zapaśnika z wielkim powrotem Mickeya Rourke! a w dalszej kolejności Requiem dla Snu!
A Jak zostac królem,tojeszcze nie byłem! wybieram sie w najbliższym czasie!Aż wstyd ,że jeszcze nie byłemWogóle trochę zaniedbałem swoje kinomaniactwomysle,żeczas to nadrobic

Ja do kina mam teraz daleko,a kiedyś były aż 3 blisko Za to mam dość pokaźną domową filmotekę

No tak,wtakim przypadku,to ja też wybieram domowe zacisze niż iść ze 6 km piechotą Lub jechać Rowerem niewiadomo ile km rowerem, ewentualnie można jeszcze lokomotywą(z ogłoszenia) badz autkiem, ale ta bliskośc i zacisze domowe!
aAle z drugiej strony ,tak jak w moim przypadku pozostaje magia i niesamowity klimat kina! Ja np chodze w Wawie do kin kultowych i niemal legendarnych. już samo pójście tam nabiera niemal metafizycznego doznania.Nienawidzę z koleji wszelkiego rodzaju Multipleksów itp! w sumie dla mnie ,to nie tylko film jest wazny,czy reżyser ale imiejsce gdie oglądam i piję kawę!

Do mojego kina jest stanowczo dużo,dużo dalej i to mnie wkurza,ale cóż - przybyło kilka durnych restauracji - widać większy popyt,ech...

Telewizję oglądam rzadko,a i tak to leci to na ogół mam na DVD,więc obejrzę kiedy chcę i pełnym spokoju i np przy deserku i kawce

A światełko macie? (hihihi )

Mhm,jak chcesz to możesz się przekonać

Co, mam przywieżć trochę światełka w wiaderku

Lampkę naftową,albo świeczki,a ja już zajmę się resztą

O świeczki bedzie mi latwiej! ale j
akbym poszukał w wawie na pchlim targu,to i pewnie lampke bym znalazł!
Ale bardzo ciekawi mnie ta reszta

Nie bądź taki ciekawy - ciekawość to pierwszy stopień do Piekła,więc wiesz... Jak będziesz grzeczny to może Ci kiedyś powiem - powtarzam - kiedyś