czarne łzy motyla...
widzi swój koniec jak szklanej kuli
kwiat na którym siedzi chyba go strąca
chociaż płatkami jeszcze go tuli...
on wie...że życie to chwilka ...drżąca
i swoje skrzydła rozkłada w podzięce
do swoich bogów którzy go wspierają
bojaźliwy jeszcze ...i odważny wielce
...hymny pochwalne w duszę zapadają
i wrogów swoich pozdrawia w ukłonie
a na złość wszystkim co go uśmiercają
tuli z czułością ich ciepłe...dłonie
które dziwną siłą...zmysły przyciągają
więc...póki może nektar życia spija
nie bacząc na wiatr na żar który spala
i licząc swe łzy...czarne łzy motyla...
zachwyca się pięknem i pięknem zniewala