A co za różnica kto w co wierzy?
Nie wiem jak u Was, ale ja nie miałem z tym nigdy kłopotu - zawsze śmieszyły mnie "występy" księży katolickich (nie wiem czemu, a chciałbym), a moja dziewczyna (dawne czasy) była wierząca. Nigdy nie mieliśmy żadnych scysji na te tematy - ja szanowałem jej, ona mój wybór.
Być może różnica jest kiedy ktoś ma ochotę nawracać kogoś na "właściwą" wiarę - wtedy chce mi się rzygać i wprost to mówię; kiedyś mi się to zdarzyło - wstałem z łóżka i wyszedłem w ciemną noc... Katoliczka chce mnie nawracać... do tego w łóżku bez ślubu
To chore. Ale cóż, nawiedzeni są wśród nas - jak mawiała panna Mania sznurując majteczki...