"Szeregowiec Ryan" może być,choć nie przepadam za filmami wojennymi,co jest chyba dość zrozumiałe
Jednak jeden z takich filmów bardzo utknął mi w pamięci - jest to "Pearl Harbor" - coś pięknego - znakomity dokument z miłosną nutką - rewelacja.
"Pojutrze" - ach - zdecydowanie tak - oglądałam kilka razy - świetne efekty.
"Terminator" - takie sobie,choć Arnolda bardzo lubię - szczególnie z "Juniora"
Jednak jeśli chodzi o S-F - to dla mnie w tej materii liczą się chyba tylko dwie serie - "Blade",oraz "X-Men",no i oczywiście "Van Helsing",oraz "Liga Niezwykłych Dżentelmenów"