Pewien śmierdziel z Ameryki
w strzale z zadka miał wyniki.
Raz wystrzelił z taką siłą,
aż go całkiem przewaliło.
Nabrał wtedy doświadczenia,
odtąd - strzelał z przyłożenia.
Raz się nawet tak zabawił,
że do skroni zad przystawił
i odpalił pocisk taki,
aż mu naderwało flaki.
Tydzień leżał nieprzytomny,
przy tym smród był tak ogromny,
że z okolic i z zadupia
woń się unosiła trupia.
Lecz to skunksa nie zabiło,
(troszkę mu skrzywiło ryło),
przypaliło nieco futra,
ale na cóż Kamasutra...
Wystosował apel taki:
Ta skunsiara, co ma braki,
niech się szybko do mnie zgłosi,
o to skunks usilnie prosi.
Nim zawisło ogłoszenie,
dostał pierwsze już zgłoszenie.
Stała przed nim cud dziewica,
(co ja plotę) śmierdzielica
i do skunksa tak powiada:
- Jestem dzisiaj troszkę blada,
no i niezbyt uczesana,
acz porządnie zafajdana.
Śmierdziel tylko na to czekał,
nawet chwili już nie zwlekał,
chwycił szybko śmierdzielicę,
by obejrzeć jej - tchawicę,
albo może coś innego,
na ten przykład… intymnego.
Potem były zaręczyny,
mówię prawdę, to nie kpiny,
a dzień potem weselisko,
kupa smrodu i to wszystko.
I jak X-Menie
ten wiersz Ci się podoba
Nie jest smutny i chyba w Twoim guście